Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek sięgnęła po polską fantastykę
czy może ściślej (fantasy) mimo, że jedna z moich najukochańszych serii jest
zaliczana do fantastyki. Jednak na wszystko przychodzi czas. Oto w moje ręce,
dzięki recenzji dostępnej na blogu Wrota Wyobraźni,
trafiła książka „Złodziej dusz”. I przepadłam.
Akcja książki dzieje się w Toruniu, jak i jego alternatywnym
odpowiedniku Thornie, mieście w którym spotkamy anioły, wampiry, wilkołaki i
inne magiczne istoty. Główną bohaterką jest Dora, policjantka w Toruniu, wiedźma
poza godzinami pracy. Łączy ją niespotykana przyjaźń z pewnym diabelskim
pomiotem, i trochę mniej ciepła na początku więź z aniołem. Całej trojce
przyjdzie się zmierzyć z osobnikiem zagrażającym magicznej społeczności. Należy
go odnaleźć i unieszkodliwić. A kto jest lepszym kandydatem na wykonanie tego zadania niż wiedźma z policyjnym doświadczeniem?
Przepadłam z kretesem, bo strasznie mi się podobała
ta lektura. Tak bardzo, że trudno mi będzie znaleźć w niej jakieś minusy.
Podoba mi się połączenie akcji z zaprezentowanym przez autorkę humorem, jak i z
ciągłymi iskrami latającymi pomiędzy głównymi postaciami. Dora, niby twarda
babka, nie przebierająca w słowach, a jednak mająca też delikatną stronę. No i Miron! Za którym bym poszła jak w dym,
wszędzie! Nie raziło mnie nawet to jego 'Słonko' kierowane do Dory, mimo, że w
codziennym życiu strasznie mi takie stwierdzenia działają na nerwy. Jakoś tak
to pasowało mi tutaj do całości. Fakt, że miejscami język jest dosadny, ale
cóż, sposób w jaki wykreowane zostały postacie w pewien sposób narzuca taką
konwencję. Spędziłam z tą książką dwa fajne wieczory, podczas których
przeniosłam się do innego świata.
Co tu jeszcze więcej pisać? Po prostu jeżeli ktoś lubi tego typu
tematykę, powinien spróbować twórczości Pani Jadowskiej. A ja już się cieszę,
bo kolejna część przygód Dory jest dostępna. Z tego co udało mi się również
wyczytać, „Złodziej dusz” jest pierwszą częścią zaplanowanej heksalogii . Trzymam
kciuki, żeby pozostałe części były co najmniej tak udane jak ta.
A ja sobie tak nocą Twoje wpisy nadrabiam :-) Pozdrówka
OdpowiedzUsuń