poniedziałek, 11 listopada 2013

Sentymentalny powrót do dzieciństwa

Edmund Niziurski „Sposób na Alcybiadesa”

Pewnie nie powinnam o tym wspominać, ale dopóki nie sięgnęłam po „Sposób…” w ogóle nie miałam do czynienia z prozą Pana Niziurskiego. Tyle fajnych lektur dzieciństwa mi przeleciało koło nosa! Sama się na siebie wściekłam. Ale po kolei.
Klasa ósma A renomowanego męskiego liceum w Warszawie wzbudza swą niewiedzą grozę wśród grona pedagogicznego. To z kolei nie cieszy starszych kolegów rzeczonej klasy. Ósmej A zostaje więc wyznaczony przez 'starszaków' deadline, do którego mają ułagodzić Gogów i Dyra. Ale jak to zrobić, kiedy w głowie pustka, a zakuwać się nie ma ochoty? Należy znaleźć sposób na Gogów. Ze względu na małe zasoby finansowe ósmoklasistów sprzedany zostaje im SPONAA – tytułowy sposób na Alcybiadesa (mało groźnego nauczyciela historii). SPONAA zmienia wszystko, najbardziej jednak samą ósmą A.
Świetna i przezabawna książka. Nie wiem co prawda, czy przypadłaby do gustu dzisiejszym dzieciakom. Dla mnie była wspaniałym przypomnieniem lektur i seriali telewizyjnych dzieciństwa (pamięta ktoś jeszcze serial „Siedem życzeń”, albo książkę „Dziewczyna i chłopak…”?), a także tego, jak wyglądała szkoła moich najmłodszych lat. Fajny powrót do dzieciństwa.
Poza tym język, język i jeszcze raz język! Te zapomniane, zakurzone epitety!
“ (…)- Oszuści! Szarlatani i szalbierze! - zaczął krzyczeć Kicki. - Hochsztaplerzy, aferzyści i szwindlarze! Szachraje, krętacze, machlojkarze!
Dosłownie bluzgał wyzwiskami.(...)”
Jak bardzo nasz piękny język polski zmienił się w przeciągu 50 lat. Nawet inwektywy :) Pewnie teraz powyższa 'wiązanka' wzbudziłaby tylko śmiech na sali.

A Wy mieliście swój SPONAA? Ja pamiętam, że najlepszym sposobem na 'urwanie się' z niektórych lekcji będąc w starszych klasach podstawówki było zapisanie się do SKO jako inkasent.
Książka przeczytana w ramach listopadowej Trójki e-pik – Literackie Zaduszki.

3 komentarze:

  1. Och, co za wspomnienia! Uwielbiam Niziurskiego, tak wyglądała moja szkoła właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja teraz sobie pluję w brodę, że nie sięgnęłam po książki Niziurskiego wcześniej. Też miałaś w szkole jeszcze te 'stare' ławki z miejscem na atrament? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko w pierwszej klasie, bo jeszcze pisaliśmy piórami, takimi stalówkami właściwie osadzanymi w oprawce i atramentem. Niby, że lepiej dzieci potem piszą, ładniej.

      Usuń