piątek, 22 listopada 2013

Kolejne spotkanie z Królową kryminału


Agatha Christie „Godzina zero”

I znowu mnie zawiało w tak znane i lubiane miejsce, jakim jest twórczość Agathy Christie. Jako, że chcę być wierna swemu postanowieniu (przeczytaniu w chronologii przygód Poirota) tym razem sięgnęłam po książkę królowej, w której nie pojawia się ani mały Belg ani kochana Panna Marple.
Tym razem głównym bohaterem, którego zadaniem jest odnalezienie złoczyńcy jest nadkomisarz Battle. Jednak ten kryminał jest skonstruowany inaczej niż chyba wszystkie inne autorstwa Pani Christie, dlaczego? Ponieważ zanim dojdzie do tytułowej godziny zero, czyli chwili popełnienia zbrodni, autorka zapoznaje nas z wszystkimi bohaterami, którzy w ten czy inny sposób powiązani zostaną z morderstwem. Wymieniając tylko paru z bohaterów: Pan Treves, nadkomisarz Battle, Nevile Strange, jego eks żona Audrey Strange, obecna małżonka – Kay Strange, Ted Latimer, Thomas Royde oraz Lady Tresilian. To właśnie w posiadłości Lady Tresilian dojdzie do spotkania obu Pań Strange. Czy to właśnie jedna z nich zostanie ofiarą? Jeśli nie jedna z nich to kto? Bo jak wiadomo, dla kogoś wybije godzina zero.
Tak, zdecydowanie nie potrafię być obiektywna w stosunku do książek Agathy Christie. Uwielbiam je i tyle. Chyba jeszcze nigdy nie udało mi się wytropić mordercy. Cóż to za talent trzeba posiadać, aby wywieść w pole tylu czytelników przez lata. Lubię ten klimat kryminałów Pani Christie. Za każdym razem mnie uwodzi i odrywa od codzienności. Jej twórczość jest jedną z nielicznych, które powodują we mnie chęć zaparzenia herbaty w pięknej filiżance, zatopienia w wygodnym fotelu i oddaniu się w 100% mojej wyobraźni.
Książka przeczytana w ramach listopadowej Trójki e-pik – Książka z liczbą w tytule/ wątkiem liczb.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz