poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Taki sobie kryminalik

Kevin Wignall „Na kogo wypadnie?”

Po nierównym miesiącu, gdzie miałam sporo rozczarowań do tej książki podeszłam z zerowymi oczekiwaniami. Jedyne czego chciałam to na chwilę oderwać się od codzienności i aby mój umysł nie musiał pracować na zwiększonych obrotach podczas czytania. I rzeczywiście to dostałam.
Ella Hatto spędza wakacje ze swoim chłopakiem we Włoszech, w tym samym czasie kiedy ona odkrywa piękno Włoch, w Anglii, w jej rodzinnym domu jej rodzina pada ofiarą mordercy. Parę godzin później sama Ella znajduje się na celowniku najemników. Zostaje uratowana przez ‘emerytowanego’ płatnego zabójcę, którego wynajął jej ojciec jako jej ‘ochraniarza incognito’ – Lucasa. Od tego momentu jej życie się zmienia i po paru miesiącach apatii, poddaje się żądzy zemsty i odnalezienia winnego tej tragedii.
Po przeczytaniu z lekka nie mogłam się oprzeć pewnym porównaniom do „Leona Zawodowca”. Wiem, że to dwa zupełnie inne twory, jednak i tu i tu mamy motyw osieroconej dziewczyny/ki i zawodowego speca od mokrej roboty. „Leon” wygrałby pojedynek z książką Pana Wignall’a pod każdym względem. 

Mimo, że historia mnie wciągnęła, nie mogłam przestać myśleć, że wszystko z lekka się wydawało naciągane. Łatwo można się domyślić już na samym początku, w którym kierunku zostanie pchnięta (sama przez siebie) główna bohaterka i kto zostanie podejrzanym numer jeden. Nie lubię kiedy kryminał jest tak przewidywalny. Z chęcią przymknę oko na pewne niedociągnięcia jeśli książka jest  pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Tego tutaj niestety nie znalazłam.
Chociaż muszę przyznać, że pewnie lektura nadawałaby się na ekranizację, bo z braku laku, w niedzielny wieczór i taki film w telewizji by się obejrzało.
Jeśli chodzi o książkę, pewnie lepiej zrobicie czytając jeden z kryminałów Agathy Christie bądź jednego ze skandynawskich autorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz