Anchee Min „Empress Orchid” („Cesarzowa Orchidea”)
Szczerze się przyznam, że kiedy w lipcowej Trójce e-pik jedną z kategorii została książka w której akcja dzieje się w Chinach bądź Japonii nie miałam pojęcia co przeczytać. Niestety moja biblioteczka nie obfituje w książki osadzone w tym rejonie. Więc zdałam się na swego rodzaju łut szczęścia. Będąc z wizytą mojej drogiej znajomej, wpadła mi w ręce „Empress Orchid”. Zabrałam do domu i postanowiłam się od razu za nią 'zabrać'.
Akcja osadzona jest w Chinach drugiej połowy XIX wieku. Wydarzenia opowiedziane są z perspektywy naszej głównej bohaterki Orchidei - Yehonali (postaci jak najbardziej prawdziwej – Cesarzowej Cixi) w formie swego rodzaju pamiętnika. Chyba każdy kto przeczyta tą książkę, może mieć skojarzenie z Kopciuszkiem. Doprowadzona do skraju ubóstwa Orchidea, dla której jedyną drogą na poprawę warunków bytowych matki i rodzeństwa, staje się poślubienie swojego uzależnionego od opium kuzyna; postanawia znaleźć swoje własne wyjście z tej sytuacji i konkurować w ogłoszonym w Chinach 'castingu' na żonę dla młodego Cesarza. Jak nie trudno się domyślić, zostaje wybrana na jedną z oficjalnych żon Cesarza. Tak oto wessana zostaje w sieć dworskich intryg politycznych, oraz dworskiej etykiety tak różnej od codziennego życia, które przedtem wiodła.
Ciężko mi ocenić tą książkę, bo miejscami naprawdę dobrze mi się ją czytało i była bardzo interesująca. Wszelkie opisy 'działania' dworu cesarskiego np. wieczne oczekiwanie na męża, który być może nigdy nie zaszczyci jednej ze swoich żon swoją obecnością; czy nawet wyjście do ubikacji, które nie mogło zaistnieć bez asysty służby. To właśnie te 'smaczki', które miałam nadzieję odnaleźć w książce. Trochę mniej ciekawe dla mnie były wszelkie opisy sytuacji politycznej, czy dłużące się opisy budynków itp. Być może, gdybym książkę czytała w języku polskim były by one mniej męczące? Podobało mi się, że główna bohaterka nie jest ciapą i walczy o swoje miejsce w Zakazanym Mieście ale także że bardzo łatwo dało się ją polubić. Chociaż z tego co wyczytałam na temat Cesarzowej, jej obraz przedstawiony w książce może znacząco różnić się od rzeczywistości.
Nie chcę podsumować 'warto/nie warto czytać' bo dla mnie ta książka była trochę nierówna. Co nie znaczy, że nie sięgnę po kolejną książkę tej autorki za jakiś czas. Bo lubię poznawać kulturę innych krajów, tak różnych od naszych 'europejskich' zachowań.
Może jeszcze tylko krótka uwaga –ta książka skupia się na okresie życia Orchidei od (powiedzmy, że umownie) dzieciństwa do paru dni/miesięcy po śmierci Cesarza. Kolejna część – „Ostatnia cesarzowa” jest kontynuacją aż do śmierci samej Cesarzowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz