niedziela, 28 lipca 2013

Pierwsza wizyta w Hogwarcie


J.K. Rowling „Harry Potter and the Philosopher's Stone” („Harry Potter i Kamień Filozoficzny”)

 Zastanawiam się jak zacząć, ponieważ mało kto obecnie nie spotkał się z postacią Harrego Pottera. Można mnie nawet nazwać ignorantką, ale zupełnie mnie nie ciągnęło do książki czy filmu mimo długiej wszechobecności Harrego Pottera. Jasne, w zarysie wiem o co chodzi, ale jednak do tej pory nie miałam potrzeby zaznajamiania się ze światem wykreowanym przez autorkę. Widziałam w telewizji te kolejki ustawiające się po nową opublikowaną część książki autorstwa Pani Rowling i jakoś nie mogłam tego szaleństwa zrozumieć. I być może nie zrozumiem.
Nie będę opisywać samej zawartości książki, bo wydaje mi się, że już tyle słów padło na ten temat, że wszystko co napiszę będzie wtórne, a jeżeli nadal ktoś nie ma pojęcia kim jest Harry Potter (czy jest jeszcze ktoś taki?) to szybkie wrzucenie tytułu książki w przyjaciela Google rozwiąże ten problem :)
Jako że  książka jest tak dobrze znana dziś będzie bardzo króciutko. Przeczytałam i widzę jak ta książka/seria mogła urzec młodego czytelnika. Bo które z dzieci nie chce wierzyć w magię? Smoki, wampiry, wiedźmy, centaury – wypisz wymaluj odpowiednie składniki książki dla młodego czytelnika z wielką wyobraźnią. Do tego jeszcze talent autorki do połączenia wszystkiego w jedną, fajną spójną całość i voilà – bestseller gotowy.Dodatkową zaletą na pewno jest to, że młody czytelnik może dorastać razem z Harrym i jego przyjaciółmi, co jeszcze bardziej ułatwia poczucie więzi z głównym bohaterem.
A teraz niech mnie miłośnicy Harrego wrzucą na stos bo będzie też coś na minus. Tylko pamiętajcie – są to przemyślenia kobitki 30+, więc raczej nie grupy docelowej w którą miała się ‘wstrzelić’ ta seria. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że tutaj również jak w innych książkach dla dzieci/młodzieży poleciała autorka dobrze znanymi schematami. Więc mamy Harrego, sierotę, który mieszka z wujostwem i kuzynem, które traktuje go bardzo po macoszemu. Nagle ni stąd ni zowąd wyrywa się z tego środowiska do tego lepszego, gdzie przyjmują go z otwartymi ramionami i gdzie go akceptują takim jakim jest. I czy postacie nie są scharakteryzowane za bardzo czarno-biało? Bez odcieni szarości? Nie jest to jakiś wielki zarzut, tylko taka postronna uwaga. Pewnie jeśli dorastałabym na serii o Harrym widziałabym w nim tylko same superlatywy. Tak jak ma to miejsce z moją ukochaną serią książek Mercedes Lackey :)
W każdym razie zmierzyłam się z Harrym i być może, jeśli będę potrzebowała przyjemnego odskoku od codzienności i trochę magii w moim życiu, znowu będę chciała spotkać się z Harrym w Hogwarcie.

Książka przeczytana została w ramach nadrabiania kwietniowej Trójki e-pik - książka, która została zekranizowana.

P.S. Czy wie ktoś jak zmniejszyć odstęp pomiędzy nagłówkiem a postem? Jakieś cuda niewidy mi ostatnio tu wyskakują...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz