Rhys Bowen „Murphy’s Law” („Prawo panny Murphy”)

Ten tytuł zainteresował mnie z powodu wydania polskiego tłumaczenia
książki. Jakoś tak rzucał mi się strasznie ten tytuł w oczy praktycznie w
każdej księgarni internetowej. Jednak postawiłam sięgnąć po oryginalne wydanie.
Akcja książki osadzona jest w roku 1901. Główna bohaterka – Molly Murphy
– jest Irlandką pochodzącą z Ballykillin. To właśnie w swojej wiosce wpada w
pewne tarapaty z których jedynym wyjściem jest ucieczka. Swoje kroki kieruje do
Liverpoolu. Jednak jej losy toczą się inaczej niż to sobie wyobraziła, ponieważ
zamiast zostać w Wielkiej Brytanii wyrusza do Nowego Jorku z fałszywym
nazwiskiem i dwójką dzieci. A to dopiero
początek niespodzianek jakich Molly powinna się spodziewać. Wkrótce zostaje
jedną z głównych podejrzanych w sprawie morderstwa. Będzie musiała zakasać
swoje rękawy i sama zabrać się do tropienia przestępcy, ponieważ wydaje jej się
że zrobi to lepiej od policji. No cóż, mi zawsze powtarzano 'jeśli coś ma być
zrobione dobrze zrób to sam/a'.
Dlaczego sądzę, że w moje ręce wpadła perełka? Bo głównej bohaterki po
prostu nie mogłam nie pokochać. Niewyparzony język, nieustępliwość, inteligencja i burza rudych
włosów – oto cała Molly.
I tak, wiem, że można zarzucić, że pewne zachowania czy jej
przemyślenia są z lekka naiwne, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało aby
zapałać do niej wielką sympatią. Dzięki niej nie raz i nie dwa uśmiech zagościł na mojej twarzy. Świetnie i szybko mi się czytało, tylko za
krótko :) Na plus trzeba zaliczyć również tak świetne osadzenie książki w
realiach początków XX wieku. Wydaja mi się, że każdy kto przeczyta tą książkę będzie
bez trudu mógł sobie wyobrazić jak wyglądał Nowy Jork w roku 1901 oraz trudy
przeprawy z Europy do Ameryki jeśli nie posiadało się odpowiedniego statusu
społecznego.

Podsumowując spędziłam w towarzystwie panny Murphy może dwa wieczory i
na pewno czułam się tym spotkaniem usatysfakcjonowana. Na pewno sięgnę po kontynuację aby zobaczyć w jakie kolejne tarapaty wpadnie Molly.
Książka przeczytana została w ramach 'nadrabiania' kwietniowej Trójki e-pik - - kryminał pisany kobiecą ręką.
Czasem zastanawiam się co takiego jest w tych kryminałach czy serialach
retro, że nigdy mi nie jest ich za dużo...
w ogóle o tej książce nie słyszałam, ale po Twoim wpisie nie moge jej nie przeczytać. Zobaczę, może jest u mnie w bibliotece
OdpowiedzUsuńSpróbuj. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale przyjemna i z humorem. Poza tym jak możesz odwrócić się od książki traktującej o irlandzkiej emigrantce? ;)
OdpowiedzUsuń