Joy Adamson „Born Free”
Do przeczytania tej książki zachęcona zostałam filmem dokumentalnym o życiu państwa Adamson, który razem ze Ślubnym obejrzeliśmy w zeszłym roku (za Chiny Ludowe nie potrafię sobie przypomnieć jego tytułu). I tak jak dokument był naprawdę bardzo interesujący, tak co do książki mam bardzo mieszane uczucia. Po przeczytaniu mniej więcej połowy musiałam ją odłożyć na bok i zrobić sobie parodniową przerwę. Po prostu czułam się lekko znudzona. I piszę te słowa ze strasznym bólem w sercu, bo oczekiwałam zupełnie innej lektury niż tej, która została mi zaserwowana.
Joy Adamson opisuje prawdziwe wydarzenia, których była bohaterką, kiedy razem z mężem stała się opiekunką małej lwicy o imieniu Elsa. O tej historii pewnie mało kto nie słyszał, w większości za sprawą filmu (swoją drogą jeszcze nieobejrzanego przeze mnie). Pomiędzy lwicą i jej opiekunami rodzi się nierozerwalna więź trwająca aż do końca życia Elsy.
Wydanie książki, które dane było mi czytać zawiera całą trylogię „Born Free” czyli „Born Free” (dzieciństwo i młodość Elsy, oraz powrót do natury), „Living Free” (ciąża, narodziny jej młodych i śmierć Elsy) & „Forever Free” (dalsze losy lwiątek, walka o znalezienie im odpowiedniego domu). Być może moim błędem była chęć przeczytania całości za jednym podejściem? Czytając 'od deski do deski' po pewnym czasie ogarnęło mnie znudzenie, miałam wrażenie, że kolejny raz czytam to samo. Zabrakło mi w tej książce trochę ikry. Na pewno zdarzały się momenty gdzie czytałam z zainteresowaniem, jednak było ich za mało.
Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, jednak na pewno do niej nie wrócę.
Joy i George całe swoje życie poświęcili walce o konserwacje środowiska naturalnego w Afryce, zwłaszcza zwierząt i zachowaniu ich wolności. Oboje zostali zamordowani.
Książka przeczytana została w ramach sierpniowej Trójki e-pik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz