niedziela, 26 maja 2013

Młodzieżowo?

Lauren Oliver „Delirium” 

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby zabrać się za książkę oznaczoną jako 'dla młodzieży'. Może po prostu to, że duchem czuję się nadal jakbym miała 'naście' lat? ;) Poza tym również okładka mnie urzekła. A jak to jest z samą książką?
Rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych, w Portland. Autorka wykreowała świat, w którym miłość i zakochanie jest postrzegane jako choroba siejąca wielki postrach. Tak więc każdy obywatel, w wieku 18 lat zobowiązany jest do poddania się zabiegowi, który raz na zawsze ma zagwarantować, że nie 'zachorują' na tą jakże niebezpieczną chorobę. Lenę, główną bohaterkę książki, poznajemy, kiedy do dnia zabiegu pozostało jej kilkanaście tygodni. Z utęsknieniem odlicza każdy dzień, ponieważ dopiero wtedy będzie mogła odetchnąć i odciąć się od szeptów i plotek, które towarzyszą jej od czasu gdy jej matka popełniła samobójstwo pod wpływem tej desktrukcyjnej choroby. Każdy młody obywatel, przed zabiegiem poddany jest ewaluacji, aby Komisja mogła go odpowiednio 'sparować' oraz wybrać dla niego ścieżkę przyszłości. To właśnie podczas ewaluacji Lena poznaje Alexa. I cały jej poukładany świat powoli, małymi krokami, które na początku nie wydają się znaczące, zaczyna się zmieniać. Aż pewnego dnia uzmysławia sobie, że się stało to czego najbardziej się obawiała – zakochała się. Jakby tego jeszcze było mało Alex nigdy nie poddał się zabiegowi i jest jednym z członków swego rodzaju ruchu oporu. Tak oto losy Leny się komplikują. Czy wygra miłość i przeciwstawienie się władzy czy jednak strach przed nieznanym i powtórzeniem błędów rodzicielki?
Na pewno trzeba oddać autorce, że świetnie wykreowała ten swój świat. Nie mamy żadnych problemów z powiązaniem zabiegu z chłodnym zachowaniem, które prezentują dorośli. Zero emocji. Nawet w stosunku do swoich własnych dzieci. Przypomina mi to trochę (a może nawet bardzo) świat wykreowany w Equilibrum, może dlatego sam pomysł nie wydał mi się aż tak świeży jak w wielu pozytywnych recenzjach. Poza tym na uznanie również zasługuje to, że autorka posługuje się cytatami z utworów, które stworzone zostały na potrzeby tego świata (np. Księga szczęścia, zdrowia i zadowolenia). Wydaje mi się, że to jest dowodem na duży wysiłek jaki włożyła w to, aby ten świat był jak najbardziej wiarygodny. Jednak jeśli chodzi o główną bohaterkę, wydawała mi się trochę za bardzo mdła. Dużo bardziej podoba mi się kreacja Hany (jej przyjaciółki) czy Alexa. Lubię dobrze zarysowane charaktery a nie takie ni przypiął ni wypiął, raz tak raz inaczej. I tak, zdaję sobie sprawę, że ze względu na jej wiek, dopiero kształtuje ten swój charakter, ale swoją opinię na jej temat mogę mieć.
Trudno mi ocenić tą książkę. Wiem, że cała saga (składająca się z 3 książek, której „Delirium” jest pierwszą częścią) porównywana jest do „Igrzysk śmierci”. Muszę przyznać, że „Igrzyska” bardziej mnie wciągnęły. Podczas czytania „Delirium” tylko jeden ustęp książki z lekka mną wstrząsnął, wywołał jakieś emocje. Był to kawałek gdzie Lena stara się ostrzec balujących rówieśników przed nalotem, kiedy po drodze widzi ranionego przez Porządkowych psa. Ale to już chyba moje skrzywienie, że zawsze krzywdę wyrządzoną naszym 'mniejszym braciom' odbieram bardziej boleśnie niż tą wyrządzoną ludziom. Generalnie książkę czytało mi się szybko, jednak bez wielkich ochów i achów. Pewnie zapytana czy poleciłabym ją siostrzenicom odpowiedziałabym 'tak', ale zapytana czy polecam ją czytelnikowi nie mającemu 'nastu' lat musiałabym się wdać w dłuższą dyskusję.
Pozostałe dwie części stoją na półce i pewnie przeczytam jako przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz