Mam nadzieję, że to już ostatni na dłużej wpis zbiorowy. Można by również rzec, że wpis jest iście patriotyczny (a co mi tam, użyjmy tego słowa, zwłaszcza że święto Niepodległości tak blisko :) ) bo sami polscy autorzy tym razem, jednak zapewniam, że nie było to z góry zaplanowane.
Agata Kołakowska „Niechciana prawda”
Zdradzona i porzucona dla kogo innego małżonka – w takiej sytuacji odnajdujemy bohaterkę książki „Niechciana prawda”. Jeszcze większym szokiem niż zdrada męża jest dla niej to, że mąż po latach małżeństwa przyznaje się do bycia gejem a osoba, dla której porzuca żonę to mężczyzna, w którym się zakochał. Nie dość, że sama Beata zmaga się z zaakceptowaniem tej niecodziennej sytuacji, to jeszcze musi zadbać o to, aby odpowiednio wszystko wytłumaczyć ich synowi.
Książka porusza ważny temat. Bo na pewno nadal wśród nas znajdują się osoby, które starają się dostosować do oczekiwań rodziny czy społeczeństwa zamiast zaakceptować to, kim są. Jednak życie wbrew sobie nigdy nie może być pełne – prawda? I tak jak wydaje mi się, że mogłam rozumieć postępowanie Marka, męża głównej bohaterki, tak jednak nadal się na niego wściekałam, bo wydawał się w swojej decyzji niekonsekwentny. Tak, odszedł od żony, jednak nadal starał się ukryć przed światem swoją orientację. Jakie to musiało być frustrujące dla jego nowego partnera! A Beata? Miałam ciągle nieodparte wrażenie, że jej reakcja na odejście męża przypominała trochę etapy żałoby (zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja i akceptacja). Pewnie z psychologicznego punktu widzenia nic w tym dziwnego. Nie wiem jak sama zachowałabym się na miejscu bohaterki. Na pewno czułabym się oszukana. Chciałabym jednak wierzyć, że gdzieś w tym całym bólu miałabym na tyle siły i empatii (?) aby zrozumieć.
Być może czytając, za bardzo dałam ponieść się wyobraźni i nie skupiłam się tak na samej książce, jej języku itp. jak na kwestii, którą porusza. Ale z drugiej strony czy to nie jest jednym z zadań lektur? Zmusić nas do przemyśleń?
Książka przeczytana w ramach nadrabiania Trójki e-pik – marzec 2013 - powieść z wątkiem nieszczęśliwej miłości.
Zygmunt Miłoszewski „Domofon"
Panie Miłoszewski – jak tak można? Stworzyć książkę, po której przeczytaniu nie można zasnąć! :)
Raczej nie czytam horrorów. Kiedyś, daaawno temu lubiłam raz na jakiś czas obejrzeć dobry horror, jednak z czasem ochota na odczuwanie strachu mi przeszła. Do sięgnięcia po tą książkę skłoniły mnie dwie rzeczy – jest autorstwa Pana Miłoszewskiego i świetnie wpasowała się w jedną z dawnych kategorii Trójki e-pik.
A o czym traktuje ta lektura? Do bloku na warszawskim Brodnie wprowadza się młode małżeństwo – Agnieszka i Robert. Od samego początku nowa okolica nie napawa pozytywnymi odczuciami. Już pierwszego wieczoru, na klatce schodowej, znalezione zostają zwłoki jednego mieszkańców. Okoliczności śmierci wydają się, co najmniej, podejrzane. A nie jest to pierwszy przypadek dziwnej śmierci w tym budynku. Agnieszka zaczyna zauważać powolne zmiany zachodzące w zachowaniu jej męża. Staje się w stosunku do niej coraz bardziej wrogi. Okazuje się również, że mieszkańcy ich bloku pewnego poranka nie mogą się wydostać z budynku. Każdy z nich również cierpi z powodu mrożących krew w żyłach koszmarów. Odcięta od świata społeczność musi stanąć do walki z nieznanym CZYMŚ.
Bałam się, naprawdę się bałam czytając. Świetnie oddany klimat blokowiska, wielu świetnie nakreślonych bohaterów i prawie żadnego czasu na oddech od grozy – to wszystko składa się na dobry horror, który znalazł się w moich rękach.
A tak na marginesie chciałam tylko dodać że cieszę się,iż autor postanowił przenieść postać policjanta Olega Kuzniecowa to swojej serii książek napisanych po „Domofonie” (seria o prokuratorze Szackim). Chociaż to Szacki jest moim numerem jeden :D
Książka przeczytana w ramach nadrabiania Trójki e-pik – kwiecień 2012 - horror.
Aneta Borowiec „Wilczyce”
Natalia odkrywa pewnego dnia, że w życiu nie można wszystkiego zaplanować.
Bo oto, tuż przed swoim zaplanowanym urlopem (gdzie nawet gramatura walizki była podliczona do ostatniego grama w arkuszu Excell’a), odkrywa, że jej narzeczony skoczył sobie w bok. W takiej sytuacji telefon oznajmiający, że ukochany dziadek jest w szpitalu wydaje się znakiem z nieba. Natalia ucieka od swoich problemów do babci i dziadka, do Wilczyc.
Wydawałoby się, że książka skupia się tylko i wyłącznie na postaci Natalii, jednak występuje tu wiele kobiet. Alicja – przyjaciółka Natalii - ciągle poszukującą właściwego mężczyzny oraz jej związek z dopominającą się uwagi rodzicielką; Maria – matka Natalii wyniosła i oziębła dla wszystkich prócz męża, niemająca żadnego normalnego kontaktu z córką; Wanda – matka Marii – kochająca i ciepła dla wnuczki, jednak niepotrafiąca przebić się przez ścianę oziębłości własnej córki. Każda z nich w ten lub inny sposób boryka się z problemami, bądź sekretami, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Stare, zapomniane pudełko odnalezione przez Natalię na strychu u dziadków, okazuje się drogą do zrozumienia zagmatwanych stosunków w jej rodzinie.
Co zdecydowanie zaliczyć trzeba na plus książki to nie lecenie schematami. Wiadomo – skrzywdzona przez narzeczonego kobieta ucieka na wieś, więc najbardziej oczywistym rozwiązaniem byłoby, aby A) wybaczyła delikwentowi, wróciła do niego i odtąd życie było by jak bajka B) na wsi odnalazłaby nieoszlifowany diament-mężczyznę i po krótkich perypetiach nie mogliby już żyć bez siebie. Całe szczęście autorka miała dużo lepszy pomysł na tą książkę. Bo życie to nie bajka, a od problemów nigdy nie da się uciec (skubane zawsze nas dogonią!). I jest to chyba jedno z przesłań tej lektury.
Możemy tu także zobaczyć jak ważne jest mieć wokół siebie ludzi, do których można się zwrócić, kiedy cały świat wali nam się na głowę.
Książka przeczytana w ramach nadrabiania Trójki e-pik – marzec 2013 - książka, której bohaterkami są kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz