sobota, 31 stycznia 2015

Córka marnotrawna powraca

Z powodu pracowo – domowych zawirowań, blog przez ostatni rok odszedł niestety w zapomnienie. Czuję się z tego powodu strasznie, ponieważ tyle wspaniałych książek przeczytałam w ostatnim roku. Chociażby niesamowitą „Koronę śniegu i krwi” czy też kontynuację pod tytułem „Niewidzialna korona” (obie autorstwa Pani Elżbiety Cherezińskiej). Kto jeszcze ich nie przeczytał, a lubi książki historyczne, musi biegiem udać się w kierunku biblioteki, by się w nie zaopatrzyć.
Kolejnym pięknym odkryciem była książka „…a życie się toczy…” Pani Wiesławy Maciejak. Jak to jedna z przyznających nagrodę Bloggerek na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach (przepraszam Cię Aniu, ale już nie pamiętam dokładnie Twoich słów :) ) „to jak czytanie Żeremskiego”.
W tym momencie postanowiłam zakasać rękawy i powrócić do blogosfery. Ponieważ Sardegna niestety przerwała swoje wyzwanie, z końcem 2014 roku postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu KassWarz 12 książek na 2015 rok. Zawsze mam mnóstwo książek, które chcę przeczytać, ale z różnych powodów ich czytanie odsuwa mi się na ‘świętego nigdy’ jak mawiało się w moim rodzinnym domu. Teraz wybrałam 12 książek, które musowo znajdą się na mojej liście w 2015.

moja wspaniała (miejmy nadzieję) dwunastka
Postanowiłam się skupić na książkach polskich autorów i autorkek. A co! Trzeba być patriotką na obczyźnie! :)

Michał R. Wiśniewski „Jetlag”

źródło: www.empik.com
Moja pierwsza z tegorocznego wyzwania KassWarz.
Mam straszną zagwostkę z tą lekturą. Nie umiem jednoznacznie stwierdzić czy mi się podobała czy nie. Jest to w miarę krótka forma opowiadająca o życiu dzisiejszych trzydziestolatków wrzuconych w korporacyjne życie. Obraz wyłaniający się z kart książki jest smutny. Oto my, w wieku 30+, którzy nie potrafimy się odnaleźć w tym korporacyjno – konsumpcyjnym świecie. Wszyscy będący częścią niekończącego się wyścigu szczurów.
Nie wiem, jaki był zamysł autora, co powinien sobie pomyśleć czytelnik po przewróceniu ostatniej strony. Mnie książka zostawiła ze zdziwieniem, że to już koniec (naprawdę przyszedł bardzo nieoczekiwanie) i lekkim zdezorientowaniem. Mam wrażenie, że cały zamierzony podtekst książki, to, co autor chciał nam przekazać, jakoś mi uciekło, że tego nie zauważyłam. Nawet teraz, 3 tygodnie po skończeniu lektury, nadal zadaję sobie pytanie, czego w niej nie wyłapałam. Być może to ja? Może po prostu ‘mądre’ książki są nie dla mnie i muszę mieć wszystko wytłumaczone jak krowie na rowie? W końcu „Pielgrzyma” Coelho też nie zrozumiałam. No cóż nie pozostaje mi nic innego jak nadal być 'confused'.

 
źródło: www.olaleslie.com